Wielu z nas ma problem z porannym wstawaniem, a to bardzo często
jest spowodowane naszym jakże ważnym trybem nocnego życia. Czy da się z
tym coś zrobić? Czy w ogóle chcemy coś z tym zrobić? I wreszcie, czy
stres da się wyeliminować?
Nocne życie jest dla nas odreagowaniem wszystkiego co miało
miejsce za dnia, bądź wręcz nie miało. Wcielamy się w najprzeróżniejsze
role, bez różnicy, czy w internecie, czy na żywo. Często wystarczy być
tylko sobą, ale bywa tak, że brak nam nowych rzeczy, nowych wyznań,
nowego doświadczenia. Brniemy uparcie w otchłań nocy, wiedząc
podświadomie, że rano czeka nieubłaganie szkoła, praca, trzeba zająć się
dziećmi. Ale wszyscy to jednogłośnie jednak akceptujemy- w końcu co za
różnica przespać 4h czy 5h.
Stres wkrada się potajemnie rano, gdy dzwoni bezwzględny budzik, a my
zostajemy oderwani z irracjonalnego świata przez coś dzwoniącego w
oddali. " Ugh... jeszcze 5 min". Pach, szybka drzemka- co automatycznie
skraca znacznie nasz czas na odpowiednie przygotowanie się na spokojnie
do wyjścia. "A może jeszcze te 5 min poleżę, w końcu tak tu ciepło i
potulnie". Pach, właśnie ucięliśmy sobie czas na spokojne śniadanie. I
tak w zasadzie moglibyśmy wymieniać i wymieniać, obiecując sobie przez
najbliższe 30 min po wstaniu, że zaraz po powrocie do domu, drzemka
murowana. Po powrocie jednak takiej drzemki często nie mamy szans
zrobić, więc obiecujemy sobie w duszy wcześniejsze położenie się do
łóżka, co oczywiście ostatecznie i tak nie ma racji bytu, bo przed snem
pojawia się milion ciekawszych rzeczy, niż akurat sen. I pętelka.
Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że nie możemy, bądź nie
chcemy tego w głębi duszy zmienić. Pogadać pod nosem można: " czas w
końcu ogarnąć się i zacząć się wysypiać i wstawać jak człowiek" - mhm...
Nocne marki mają stres wpisany w naturę. Ale jeśli nocny styl życia
wpływa pozytywnie na ich samopoczucie, to w zasadzie dlaczego się nie
pomęczyć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz